A syn padyszacha doczekał swojej kolejki, pogalopował to w jedną to w drugą stronę, aż koń się rozgrzał. Potem z impetem podjechał pod muła, podniósł go na szabli lekko niczym kurczaka i .....podjechał do okna królewny, która uśmiechnęła się tylko, wycofała do swoich pokoi... W końcu została czyjąś narzeczoną. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz